Wnętrze dzwonnicy kościoła Mariackiego (fragment)

Ten wspaniały, unikalny na skalę światową zespół czterech średniowiecznych dzwonów od czasu swego powstania po dziś dzień bierze udział w codziennej liturgii kościoła. Dzwony misyjny i Mieszczański dzwonią razem w południe na Anioł Pański każdego dnia. Dzwon królewski wzywa wiernych na uroczystą sumę w niedziele i święta. Wielki dzwon rycerski dzwoni m.in. w każdy piątek tygodnia, przypominając o śmierci Jezusa na krzyżu. Z okazji wielkich uroczystości: Bożego Ciała, Wniebowzięcia NMP, wizyty papieża itp., dzwony dzwonią dodatkowo. O ich użyciu decyduje ks. archiprezbiter bazyliki Mariackiej. W roku 2005 decyzją ks. inf. Bronisława Fidelusa, ówczesnego archiprezbitera, wszystkie cztery dzwony otrzymały napędy elektryczne firmy Rduch.

Schemat elektrycznego napędu dzwonów

  1. induktor
  2. bieżnik
  3. czujnik zbliżeniowy
  4. procesor (sterownik)

System napędowy to połączenie silnika liniowego, czujnika zbliżeniowego kontrolującego wychylanie dzwonu oraz procesora sterującego napędem. Induktor wytwarza pole elektromagnetyczne, które, działając na połączony z jarzmem bieżnik, wychyla dzwon to w jedną, to w drugą stronę. Jest to pewny i bezpieczny system, zalecany szczególnie do starych zabytkowych dzwonów i dzwonnic.

Czas zapoznać się teraz z każdym z dzwonów, poznać jego ciekawą historię, efektowne dekoracje i dane techniczne. Dzwony opisano w kolejności od największego do najmniejszego.

Dzwon rycerski Półzygmunt

To największy z mariackich dzwonów. Ma 180 cm średnicy i waży około 4800 kilogramów. Ton uderzeniowy dzwonu to cis1. Został on odlany przez krakowskiego ludwisarza Jana Freudentala w roku 1438. Mistrz miał pracownię przy ulicy Poselskiej (lub przy Bramie Sławkowskiej) i odlewał użyteczne przedmioty. Przeważnie działa i chrzcielnice, ale też dzwony. Do fundatorów tego wielkiego dzwonu należeli polscy możnowładcy z biskupem Zbigniewem Oleśnickim, który, będąc wielkim miłośnikiem dzwonów, był z pewnością inicjatorem i organizatorem tego przedsięwzięcia. Rycerskie herby fundatorów umieszczono na kloszu. Fundatorzy dedykowali dzwon Maryi Pannie, patronce kościoła Mariackiego. Jej imię kilkakrotnie wymieniono w inskrypcji, a wizerunek Maryi z Dzieciątkiem umieszczono na szyi dzwonu. Być może fundatorzy to starzy druhowie spod Grunwaldu z 1410 roku? Może razem, przed zwycięską bitwą z Zakonem Krzyżackim, śpiewali Bogurodzicę? A może tę wielką bitwę znali tylko z opowieści ojców lub krewnych? Na pewno pod Grunwaldem był jako 20-letni młodzieniec główny fundator Zbigniew Oleśnicki. W czasie bitwy okrył się sławą, ratując życie królowi Władysławowi Jagielle. Po bitwie Zbyszko odmówił przyjęcia wspaniałej nagrody od ocalonego króla – rycerskiego pasa. Jak wyjaśnił, postanowił służyć innemu królowi – Chrystusowi. Został księdzem, potem biskupem i wreszcie w 1449 roku pierwszym polskim kardynałem. Kochał dzwony i kilka ufundował. Dlaczego jednak właśnie rok 1438 postanowiono upamiętnić tym wspaniałym dzwonem? Mieczysław Rokosz wiąże jego powstanie z konfederacją korczyńską, wysuwając przypuszczenie, że dzwon ten jest pamiątką tego wydarzenia. Otóż 25 kwietnia 1438 roku Zbigniew Oleśnicki zawiązał w Nowym Korczynie konfederację, której celem było przeciwstawienie się husytom i uspokojenie napiętej sytuacji w kraju. Husytyzm przeniknął do Polski z Czech na początku XV wieku. Ten ruch reformatorski zorganizowany przez Jana Husa został po jego tragicznej śmierci w roku 1415 wypaczony i zradykalizowany. W Polsce miał zwolenników we wszystkich warstwach społecznych, ale przystępowali też do niego liczni awanturnicy, których celem było napadanie i rabowanie katolickich kościołów i klasztorów. To właśnie tacy husyccy rabusie napadli w 1430 roku na klasztor jasnogórski. Porwali cudowny obraz i pocięli twarz Matki Boskiej. Do rozprawy konfederatów z husytami doszło w maju 1439 roku pod Grotnikami pod Nidą. Wojska królewskie przysłane przez Oleśnickiego odniosły błyskotliwe zwycięstwo. Polegli przywódcy husytów, a ruch ten w Polsce praktycznie przestał istnieć. Wielki dzwon rycerski ufundowany przypuszczalnie przez uczestników tych wydarzeń nadal je upamiętnia.

Można też postawić hipotezę, że fundatorzy, umieszczając imię Maryi w napisie we współczesnych im czasach nieprzerwanych wojen i bitew, mieli na myśli Bogurodzicę jako patronkę dzwonu i rycerstwa, do której modlono się pieśnią przed każdą bitwą. Znaki na dzwonie zdają się na to wskazywać. Krysa dzwonu jest uszkodzona przy krawędzi. Nie wiadomo, co się wydarzyło i kiedy to nastąpiło, że duży fragment metalu oderwał się od klosza. Może urwało się serce od któregoś z zawieszonych nad nim dzwonów i spadając, niszczyło wszystko po drodze? A może uszkodzenie powstało przy jakimś remoncie wieży, przez nieuwagę robotników? Nie wiadomo. Agata Wolska zwróciła uwagę na publikacje (A. Sudacka, J. Dobrzycki) opisujące tragiczne wydarzenia, które mogły mieć wpływ na uszkodzenie dzwonu. Kiedy 26 kwietnia 1848 roku w czasie Wiosny Ludów zbuntowani mieszczanie i Gwardia Narodowa wyparli Austriaków z miasta, ci schronili się na Wawelu. Stamtąd zaczęli ostrzał Krakowa. Dwugodzinne bombardowanie przez artylerię wywołało w mieście liczne pożary i zniszczenia. Ucierpiał też kościół Mariacki. Artylerzyści wzięli go na cel, gdyż hejnalista z wieży zachęcał ludzi do walki, wykrzykując przez tubę „Do broni”. Kilka pocisków trafiło w świątynię. Wybuchł pożar części dachu. Uszkodzone zostały belki dzwonów zegarowych. Na szczęście wielka ulewa ugasiła ogień, a straty okazały się niewielkie. Utrącona krawędź dzwonu rycerskiego znajduje się akurat w środku okna wieży od strony Wawelu. Czy trafił ją wtedy pocisk lub odłamek po eksplozji? Jest to możliwe, chociaż nie znaleziono w dokumentach oficjalnego potwierdzenia tego faktu. Uszkodzenie nie wpływa znacząco na jakość dźwięku, nie grozi też rozbiciem klosza. Traktujmy je więc jako znak szczególny tego wielkiego dzwonu. A jest on rzeczywiście wielki. W czasie swego powstania był naj większym dzwonem Krakowa. Mimo to, jak podaje kronikarz Marcin Bielski, dzwon został wyniesiony na wieżę przez młodego magnata Stanisława Ciołka, największego siłacza wszechczasów. Oczywiście w baśniach i legendach wszystko jest możliwe.

Wróćmy jednak do faktów. W roku 1463 kasztelan Jan Tenczyński ufundował dzwon Stanisław dla katedry na Wawelu. Miał on 189 cm średnicy, ważył około 6000 kg, przez co stał się największym dzwonem miasta, choć nie na długo. Oto w roku 1520 król Zygmunt I ufundował dla tejże Katedry Magna Campana Regia (Wielki Dzwon Królewski). Dzwon miał 242 cm średnicy i ważył 9650 kilogramów. Teraz on był największy. Z biegiem lat zaczęto go nazywać Zygmuntem albo dzwonem Zygmunta. Od tego też czasu na wielki dzwon mariacki zaczęto mówić „Półzygmunt” i tak już zostało do dziś. Ze względu na swój prestiż Półzygmunt uświetniał dźwiękiem tylko największe kościelne uroczystości, a w dawnych wiekach mogło to oznaczać nawet ponad sto dzwonień w roku. Ponadto dzwonił też z okazji świąt świeckich czy chociażby na okoliczność wjazdu do miasta króla wracającego „do domu” z dalekiej podróży. A dzwonić tym kolosem nie było łatwo. Z całym oprzyrządowaniem dzwon waży 6200 kilogramów. By go mocno rozkołysać i uzyskać dobrą dynamikę dźwięku, potrzeba było nawet ośmiu silnych ludzi. Chętnych zapewne nie brakowało, bo za poruszanie dzwonem otrzymywali wynagrodzenie, tzw. dzwonne. Za dzwonienia liturgiczne płaciła parafia, kasa miasta pokrywała koszty dzwonień świeckich.

Czas omówić dekoracje na dzwonie. One to odróżniają dzwony od siebie. Mówią o intencjach fundatorów i zdobią dodatkowo te wspaniałe instrumenty. Na dekorację tego największego mariackiego instrumentu składa się dwuwierszowa łacińska inskrypcja, ujęta trzema rzędami podwójnych wałków, oraz 10 reliefów. Całość dopełniają delikatne wałki biegnące dookoła klosza w części środkowej płaszcza i na wieńcu. Inskrypcję wykonano gotycką minuskułą. Całkowita wysokość dwuwierszowej inskrypcji z dekoracyjnymi wałkami wynosi 14,5 cm, a wysokość głównego trzonu litery 3,5 cm. Pierwszy wiersz napisu został umieszczony powyżej górnej krawędzi, na czapie dzwonu. Jego treść odnosi się do wykonawcy odlewu, ludwisarza Jana i jego pobożnych intencji. Brzmi następująco:

•hoc•opvs•perfecit•iohannes•frevdintal•rotgisser•ad honorem•
dei•omnipotentis•et benedicte•
matris•eivs•an(n)o domini•m(illesim)o ccccxxxvIII•ihesvs•maria

Tłumaczenie:

To dzieło zostało ukończone przez Jana Freudentala ludwisarza, ku czci
Boga Wszechmocnego i Błogosławionej
Matki Jego, Roku Pańskiego 1438. Jezus Maria

Wiersz drugi umieszczono pod górną krawędzią, na szyi dzwonu. Wyraża
on intencje fundatorów. Brzmi następująco:

•me•resonante•pia•popvlo•svccvrre•maria•o rex•glorie•veni•cvm• pace•
maria•mater•gracie•mater•misericordi(a)e•et•nos•ab hoste•protege•
in hora• mortis• svscipe•amen

Tłumaczenie:

Na głos mój przyjdź, Mario, na pomoc ludowi Twojemu. O Królu Chwały, przybądź w pokoju.
Mario, Matko łaski, Matko miłosierdzia i nas ochroń od wrogów
w godzinę śmierci naszej. Amen

Rozmieszczenie dekoracji na Półzygmuncie

  1. ornament
  2. inskrypcja
  3. reliefy
  4. wałek
  5. wałki

Jakże wymowne i piękne wołanie o pomoc i opiekę do Matki Boskiej, patronki dzwonu i kościoła, dla którego dzwon przeznaczono. Głos tego dzwonu ma prosić o łaskę również Jezusa, Króla Chwały. Pomiędzy poszczególnymi wyrazami tekstu umieszczone są rozdzielniki w postaci diamencików, lilijek i krzyżyków. To normalna praktyka w przypadku starych napisów. Reliefy umieszczono bezpośrednio pod inskrypcją na szyi dzwonu. Są częściowo pogrupowane i równomiernie rozłożone na obwodzie. Największy z nich to herb Krakowa. Ma wysokość 10 centymetrów. Zwraca uwagę sposób przedstawienia bramy. Do futryny zamocowane są szeroko otwarte okute podwoje. To najstarszy wizerunek herbu Krakowa, w którym otwartą bramę przedstawiono z podwojami i to wyposażonymi w okucia. To wielka historyczna ciekawostka. Poproszony o opinię prof. Zenon Piech stwierdził, że przedstawienie otwartych podwoi z okuciami pojawi się w krakowskich herbach dopiero na początku XVI wieku w postaci drzeworytów w drukach. Wersja herbu z otwartą bramą, ale bez podwoi z opuszczoną kratą występuje na Tenebracie, starszym od Półzygmunta. Trochę mniejszy (Ø 9 cm) medalion mieści szlacheckie herby fundatorów (Dębno, Topór, Jastrzębiec, Nałęcz, Leliwa). W środku medalionu na poczesnym miejscu umieszczono Podwójny Krzyż, herb Jagiellonów. Profesor Zenon Piech zauważa, że ten herb poświęcono synowi Jagiełły Władysławowi III, który skończył w 1438 roku lat 15, a więc uzyskał pełnoletniość i objął pełnię władzy królewskiej. Dwa lata później został też królem Węgier i poprowadził krucjatę przeciw Turkom zagrażającym chrześcijańskiej Europie. Zatem dzwon ten można uznać za swoistą pamiątkę po młodym królu, tym cenniejszą, że zabytków po nim zachowało się do naszych czasów niewiele. Pozostałe płaskorzeźby na kloszu mają wysokość od 4,5 do 7,5 centymetra. Bardzo wymowne jest zestawienie obok siebie dwóch plakiet, herbowej i figuralnej. To polski Orzeł i Matka Boska z Dzieciątkiem. To jakby zaakcentowanie bliskości narodu i Bogurodzicy. Kolejne dwie grupy plakiet zawierają ponownie herby Polski, Podwójny Krzyż i Dębno. W ogóle herb Dębno Zbigniewa Oleśnickiego występuje na kloszu 4 razy, Orzeł 3 razy, a Podwójny Krzyż Jagiellonów 2 razy. Profesor Zenon Piech zauważa, że Orzeł jest niekoronowany, a głowę ma zwróconą w lewą stronę. Ten zwrot, to tak zwana kurtuazja heraldyczna. Orzeł zwrócony jest w stronę Matki Boskiej oraz królewskiego Podwójnego Krzyża. Ozdobne wałki biegnące dookoła klosza stanowią stałą ozdobę wszystkich dzwonów odlewanych. Na omawianym wielkim dzwonie jest ich w sumie 14. Korona ma 6 ramion i klucz. Wszystkie ramiona są ozdobione ornamentami – plecionym warkoczykiem.

Mimo swego wieku dzwon znajduje się w dobrym stanie technicznym, chociaż prawie 6 wieków eksploatacji spowodowało znaczne zużycie wieńca w miejscu, gdzie uderza kula serca. To jednak zjawisko normalne dla wszystkich dzwonów. Wszystko się z czasem zużywa. Ważne, aby dzwon miał dobrą opiekę techniczną, bo wtedy można prawidłowo ustawić pracujące elementy i klosz się mniej zużywa. W roku 2005 Półzygmunt otrzymał nowe serce. Ustawiono je precyzyjniej wewnątrz klosza, aby kula uderzała wyżej rantu, w mniej zużyte miejsca krysy. Należy też pamiętać o utrąconym fragmencie. Tego typu uszkodzenia występują przy różnych dzwonach. Nie ma to znaczącego wpływu na wytrzymałość klosza, ale zawsze trzeba brać pod uwagę pewne ograniczenia. Dzwon może nadal uczestniczyć w liturgii kościoła. Dzwoni obecnie w piątki o godzinie 15:04. To upamiętnienie śmierci Jezusa na krzyżu, czyli tzw. dzwonienie „na odejście”, a jego tradycja sięga średniowiecza. Uroczysty, głęboki głos największego mariackiego dzwonu ma przypominać wiernym, że oto dwadzieścia wieków temu na Golgocie dokonywało się odkupienie świata. Dzwon ten ma jeszcze jedną funkcję. Oto od 13 stycznia 2017 roku codziennie o godzinie 21:05 uderza 9 razy w ośmiosekundowych odstępach czasu. To wezwanie do modlitwy o pokój i „za tych, co pod Warną”. To powrót do pięknej wielowiekowej tradycji. Wieczorne dzwonienie w intencji pokoju na świecie (pro pace) rozpowszechniło się w Europie w XI i XII wieku. Przekształciło się w wieku XIII w dzwonienie wieczorne na Anioł Pański, zachowując jednak poprzednią intencję. Uderzanie w dzwon „za tych, co pod Warną” rozpoczęło się w Polsce w roku 1444. Wtedy to do kraju dotarła straszna wiadomość o klęsce wojsk chrześcijańskich z Turkami w bitwie pod Warną i o śmierci na polu bitwy króla Polski i Węgier Władysława III. Ciała króla zwanego odtąd Warneńczykiem nigdy nie odnaleziono, a w jego pustym grobie w katedrze na Wawelu umieszczono tylko ziemię z pola bitwy. Tradycja tych wieczornych dzwonień zaczęła zanikać w połowie XX wieku. Sytuacja we współczesnym świecie, pełnym różnych konfliktów, zamachów i niepewności, zmusza nas znowu do wołania o pokój. Dostojny głos wieczornego dzwonu płynący z mariackiej wieży wzywa jak przed laty do modlitwy w tej intencji.

Władysław II Warneńczyk. Fragment postaci z sarkofagu w katedrze na Wawelu

Dzwon królewski Tenebrat

To drugi co do wielkości dzwon na wieży. Ma 175 cm średnicy i waży około 4100 kilogramów. Jego ton uderzeniowy to cis1. Aż do odlania dzwonu rycerskiego był on największym dzwonem Krakowa. Odlał go około 1388 roku sławny w owym czasie ludwisarz Jan z Nowej Wsi Spiskiej. Fundacja dzwonu związana jest z osobą króla Władysława Jagiełły. Jego herb Pogoń znajduje się na kloszu. Król ofiarował dzwon kościołowi Mariackiemu, który był najważniejszą farą w jego nowej ojczyźnie. Możliwe, że do fundacji przyczyniło się też miasto. Herb Krakowa również znajduje się na kloszu. Ten wspaniały dzwon mógł być wotum, swoistym podziękowaniem Opatrzności za doznane łaski. A było za co dziękować. Oto nastąpiły wydarzenia najwyższej wagi. W roku 1385 zapoczątkowano w Krewie unię Polski z Litwą. Kulminacja kolejnych wielkich wydarzeń miała miejsce na początku 1386 roku. 12 lutego Jagiełło – wielki książę litewski, wjechał uroczyście do Krakowa, 15 lutego przyjął chrzest wraz ze swoimi braćmi i krewnymi, 18 lutego poślubił królową Jadwigę, a wreszcie 4 marca otrzymał królewską koronę i oficjalnie zamieszkał na Wawelu jako król Polski. Od tego czasu używał podwójnego krzyża jako herbu osobistego, Jadwiga natomiast pozostała przy herbie Andegawenów. Oryginalne XIV-wieczne herby królewskiej pary zachowały się po dziś dzień w zwornikach „komnaty Szczerbca” na Wawelu. Krzysztof Czyżewski zwraca uwagę, że obydwa herby wykuto w kamieniu za życia Jadwigi i Jagiełły. Są więc cenną pamiątką po nich, która przetrwała w niezmienionej postaci do naszych czasów. Król znany był ze szczególnej pobożności, wspomagał kościoły i klasztory. Odwiedzał liczne sanktuaria. Szczególnie często bywał na Świętym Krzyżu, gdzie przechowywana jest wyjątkowa relikwia – fragment krzyża Jezusa. Znak tego miejsca, czyli podwójny krzyż, tożsamy jest z herbem Jagiełły. Być może ta zbieżność symboli sprawiła, że świętokrzyskie sanktuarium było tak bliskie sercu króla.

W pierwszych dwóch latach panowania Jagiełło musiał przede wszystkim zadbać o obronę Litwy przed Krzyżakami. Dla Jadwigi natomiast najważniejsza była chrystianizacja Litwy. Ks. prof. Jacek Urban stwierdza, że oboje byli królami i oboje prowadzili osobne kancelarie królewskie. W styczniu 1388 roku udało się Jagielle wynegocjować wielomiesięczny rozejm z Krzyżakami. Król mógł wreszcie zakończyć nowelizację paktu koszyckiego, dając szlachcie kolejne przywileje i odwdzięczając się w ten sposób za wcześniejszą opiekę panów nad młodocianą Jadwigą i za to, że wybrano go na króla Polski. Wtedy też królewską parę spotkało wielkie wyróżnienie. Oto papież przesłał im list ze słowami największego uznania za chrzest Litwy i wielką pobożność obojga. To wielka okazja na wykonanie dzwonu, dzieła upamiętniającego te wydarzenia. Dzwony wszak nie powstawały przypadkowo. Oprócz przeznaczenia liturgicznego bardzo często upamiętniają również ważne wydarzenia historyczne.

Głównym elementem dekoracji klosza jest łaciński tekst modlitwy do Matki Boskiej, zaczynający się słowami „Ave Maria”. Widać też pobożne wezwanie do Jezusa i odniesienie do Ewangelii. Wydaje się zatem całkiem prawdopodobne nazwanie dzwonu imieniem Maryi, „Ave Maria”. Nie można wykluczyć, że fundacja dzwonu w 1388 roku była wspólnym dziełem pary królewskiej. Królowa Jadwiga, późniejsza święta, też była znana ze swojej pobożności, hojności i energicznego działania. Zapytany o opinię w tej sprawie ks. prof. Jacek Urban stwierdził, że fama świętości towarzyszyła jej już za życia. O wielkości królowej świadczy też fakt, że całą władzę oddaje mężowi, chcąc wzmocnić jego autorytet. O ile dokumenty wystawiane przez Jadwigę nadal były potwierdzane przez kancelarię Jagiełły, o tyle dokumenty Jagiełły niezwykle rzadko były potwierdzane przez kancelarię Jadwigi. To może wyjaśniać dlaczego jej herbu nie znajdziemy na dzwonie.

Jadwiga i Jagiełło, Pomnik na Plantach w Krakowie (u wylotu ulicy Krowoderskiej)

Przez całe wieki dzwon królewski, podobnie jak omawiany dzwon rycerski, uświetniał swoim głosem wielkie uroczystości kościelne i wydarzenia państwowe. Dzwonił jednak znacznie częściej niż jego większy brat. Zużycie klosza w miejscach uderzeń serca jednoznacznie to potwierdza. Dzwon z oprzyrządowaniem waży 4850 kilogramów. Jest po więc lżejszy od Półzygmunta i do jego rozkołysania wystarczało 6 ludzi. O jego również świeckich funkcjach świadczą wpisy do księgi wydatków miasta Krakowa. Gdy przez pół wieku był największym dzwonem miasta, zaczęto go po prostu nazywać Wielkim Dzwonem (Campana Magna). Pod taką nazwą w języku łacińskim figuruje też w księgach. Wtedy też to on jako Wielki Dzwon witał króla wracającego po dłuższej nieobecności do miasta. Mógł też obwieszczać koniec dnia, a więc zakończenie wyszynku, gaszenie świateł i zamykanie bram. Jego przydomek – „Tenebrat”, oznaczający nocne ciemności, może to potwierdzać. W tym przypadku jednak nie poruszano z pewnością całym dzwonem, tylko uderzano samym rozkołysanym sercem w nieruchomy klosz. Jest to tzw. bajrowanie i wystarczy do tego jeden człowiek pociągający za linę uwiązaną do serca poniżej kuli. Trudno zwerbować sześciu ludzi każdego wieczora, a ponadto po co zwiększać koszty. Tak czy inaczej nazwa „Tenebrat” wymazała z pamięci krakowian imię, które dzwon otrzymał od fundatorów w czasie konsekracji.

Rozmieszczenie dekoracji na Tenebracie

  1. ornament
  2. inskrypcja
  3. reliefy
  4. ornament
  5. wałek

Przejdźmy teraz do dekoracji, które mistrz Jan umieścił na dzwonie. Na górnej części klosza znajduje się dwuwierszowa łacińska inskrypcja ujęta trzema rzędami podwójnych wałków, wykonana piękną średniowieczną majuskułą. Jej całkowita wysokość wynosi 12,5 cm. Litery mają 4 cm wysokości. Pierwszy wiersz umieszczono na czapie, powyżej krawędzi górnej, drugi zaś na szyi, poniżej tej krawędzi. Jej treść jest następująca:

•O REX•GLORIE•VENI•CVM PACE•AVE•MARIA•
GRACIA•PLENA / •DOMINVS•TECYM•BENEDICTA•TV•
IN MVLIERIBYS•ET•BENEDICTYS•FRVCTYS

Tłumaczenie:

O Królu Chwały, przybądź w pokoju. Zdrowaś Mario,
Łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty
między niewiastami i błogosławiony owoc (żywota Twojego)

Fragment inskrypcji. U góry słowo „MARIA”, u dołu fragment słowa „MULIERIBUS” (bez pierwszej sylaby)

A więc najpierw pobożne wezwanie do Jezusa, a potem słowa zwiastowania archanioła Gabriela i słowa Elżbiety nawiedzonej przez Marię. Te intencje płyną w przestrzeń wraz z głosem dzwonu, a jego domniemane imię „Ave Maria” wydaje się najbardziej odpowiednie. Rozdzielniki między poszczególnymi wyrazami tekstu są bardzo efektowne. Większość to medaliony o Ø około 3 cm z figurkami, ale jest też równoramienny krzyż grecki i efektowna rozeta. Środkową część klosza zdobi pas pięknego, roślinnego ornamentu ujętego z góry i z dołu potrójnymi wałkami. Średnia szerokość tej dekoracji to około 5,2 cm. Zmienia się nieco w różnych miejscach.

Tuż nad ornamentem znajduje się 6 reliefów równomiernie rozmieszczonych na obwodzie. Są to dwie tarcze z herbami i cztery medaliony. Na tarczach herby Krakowa i Litwy, mierzące odpowiednio 11,5 i 11 centymetrów wysokości. To dla króla Jagiełły symbole nowej i dotychczasowej ojczyzny. Te dwa herby starannie odwzorowane na dzwonie mają niezwykłą wartość historyczną. Możemy tu zobaczyć najstarszą postać herbu Krakowa zachowaną do naszych czasów. W bramie jest już krata, a cały herb znajduje się na tarczy. Tarcza ma jeszcze prostą formę, nad wieżami brak korony, a w bramie nie ma orła. Brama nie posiada też otwartych podwoi z zawiasami. Jak wyjaśnia prof. Zenon Piech, orzeł po raz pierwszy pojawia się w herbie Krakowa w roku 1578. Jednak dopiero w roku 1661 na większej pieczęci miasta znalazł się w bramie herbu na stałe. Również Pogoń, herb Litwy i Jagiełły, ma wyjątkową postać. Jest tożsamy z jednym z herbów na królewskiej pieczęci majestatycznej z 1388 roku. Jedyna różnica polega na tym, że w herbie na pieczęci umieszczono smoka pod kopytami konia, nawiązując do przedstawień św. Jerzego. Zatem właśnie herb na dzwonie jest najstarszym ostatecznie ukształtowanym pierwowzorem Pogoni jako herbu Litwy Jagiellonów. Kolejne reliefy na obwodzie klosza to medaliony o średnicy 7,5 cm, mieszczące symbole czterech ewangelistów: św. Mateusza (skrzydlaty młodzieniec), św. Marka (skrzydlaty lew), św. Łukasza (skrzydlaty wół), św. Jana (orzeł).

To wspaniałe dzieła anonimowego artysty pięknie odzwierciedlone na powierzchni klosza. Wyrazisty wałek oddziela tradycyjnie wieniec od płaszcza dzwonu. W sumie na dzwonie wałków jest 15. Korona jest typowa dla dzwonów z końca XIV wieku. Ma klucz i sześć ramion. Wszystkie ramiona są udekorowane delikatnymi ornamentami, niby odciśniętym wzorem iglastej, świerkowej gałązki.

Dzwon dotrwał do naszych czasów w dobrym stanie technicznym, chociaż niewiele brakowało, a byłby utracony na zawsze. Około połowy XIX wieku pękł on bowiem w dwóch miejscach. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach się to stało i co było tego przyczyną. Obydwie szczeliny były bardzo długie. Pierwsza od strony zachodniej (obecnie) miała długość 130 cm, druga po stronie przeciwnej mierzyła 100 centymetrów. Dzwon stał się bezużyteczny. Pęknięcia dzwonów zdarzały się dość często. Jedyne, co można było wtedy zrobić, to odlać nowy dzwon, a pęknięty po prostu rozbić i wykorzystać jako surowiec. Królewski dzwon byłby stracony. Ale to nie wszystko. Pęknięty był również najstarszy dzwon kościoła (będzie opisany później), pochodzący z początku XIV wieku dzwon Mieszczański. Ten ostatni pękł prawdopodobnie w wieku XVIII, a może nawet dużo wcześniej i od lat był też bezużyteczny, zatem kościół został pozbawiony połowy dzwonów liturgicznych i to na długo. Na początku XX wieku powrócono do problemu pękniętych dzwonów. W roku 1908 proboszcz ks. J. Krzemiński z zarządem kościoła postanowili przelać pęknięte dzwony. W tym celu uzyskano nawet pomoc finansową z Krakowskiej Kasy Oszczędności. A więc stało się. Los tych wspaniałych zabytków wydawał się przesądzony. Na szczęście stało się inaczej. W tej krytycznej chwili dotarła do Krakowa wieść, która odmieniła losy mariackich dzwonów.

Tenebrat – miejsca pęknięcia klosza.
A – szczelina 130 cm
B – szczelina 100 cm

Oto francuski ludwisarz Paweł Chambon z Montargis wynalazł skuteczną metodę naprawy pękniętych dzwonów. Stosował ją od kilku lat i uratował ich już wiele we Francji i w Niemczech, a naprawione przez niego dzwony odzyskały parametry, które miały zaraz po odlaniu. Zaproszono więc mistrza Chambona do Krakowa. Przybył w lipcu 1909 roku. Firma Zieleniewskiego oddała mu do dyspozycji część swojej odlewni przy ulicy Krowoderskiej. Obydwa dzwony zdjęto nie bez trudu z wieży i dostarczono mistrzowi. Całe miasto żyło tym wydarzeniem. Z okolic Krakowa przywieziono do naprawy jeszcze dzwonów sześć. Mistrz Chambon pracował osiem tygodni. Z pełnym powodzeniem wykorzystał wynalezioną przez siebie skomplikowaną metodę odlewniczo-spawalniczą. Uratował wszystkie osiem dzwonów. Wśród nich był też dzwon z Czchowa pochodzący z 1459 roku, ozdobiony najpiękniejszym wizerunkiem Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Poproszony o zinterpretowanie tego wizerunku prof. Zenon Piech stwierdził, że przedstawia Matkę Boską z Dzieciątkiem zasiadającą na tronie. Madonna została ukazana w koronie na głowie, w prawej ręce trzyma jabłko, lewą podtrzymuje Dzieciątko. Dwaj aniołowie podtrzymują po bokach tron, lekko jakby go unosząc. Omawiane przedstawienie zostało zwieńczone drugą, większą koroną, która ma prawdopodobnie na celu udostojnienie całej sceny. Ten dzwon można obecnie oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie. Warto. Po ponad 100 latach możemy stwierdzić, że mistrz Chambon pracę wykonał wzorowo. Do dziś ślady napraw są dobrze widoczne. To szerokie na kilka do kilkunastu centymetrów wklęśnięcia lub wypukłości. Dzwon królewski ma też dwie dodatkowe pamiątki po tamtej naprawie. Pierwsza to nadtopiony na skutek przegrzania fragment wieńca. Druga to wyszczerbienie z kawałkiem odłamanego stalowego pręta. Trzeba tu też koniecznie wspomnieć historyka sztuki Stanisława Tomkowicza. To on odkrył możliwość uratowania dzwonów i sprowadził mistrza do Krakowa. Asystował przy naprawie, prowadząc historyczne badania naprawianych dzwonów. Znane są też jego wielkie zasługi przy ratowaniu, konserwacji i inwentaryzacji setek innych cennych zabytków Krakowa. Stanisław Tomkowicz został doceniony. Na murze kościoła Mariackiego znajduje się kamienna tablica poświęcona temu wielkiemu człowiekowi.

Znaczne zużycie wieńca w miejscach uderzeń serca jest normalnym skutkiem intensywnej eksploatacji. Dzwon był przed laty obrócony względem jarzma o 90°, przez co serce uderza teraz w nowe miejsca. To stara praktyka zwiększająca żywotność dzwonów. Na początku listopada 1999 roku urwało się serce. Pękł skórzany pas mocujący płetwę serca do kolucha wewnątrz klosza i serce runęło w dół. Spadając, musiało uderzyć w jakąś krawędź, bo przełamało się na dwie części. Po tygodniu dzwon miał nowe serce. Dokonała tego firma Metalodlew S.A., która na prośbę ówczesnego archiprezbitera ks. inf. Bronisława Fidelusa wykonała ekspresową usługę. Decyzją prezesa firmy, Tadeusza Bogacza, pracę wykonano nieodpłatnie. Serce odlano ze staliwa na wzór starego i już 11 listopada dzwon mógł zadzwonić na uroczystą sumę z okazji Dnia Niepodległości. Królewski dzwon bierze nadal czynny udział w liturgii kościoła Mariackiego. Swoim pięknym dźwiękiem wzywa wiernych na uroczystą sumę w niedziele i święta o godzinie 9:50. To tak zwane „dzwonienia poprzedzające”. A kiedy dzwoni, idzie w przestrzeń jego przesłanie: „Ave Maria!”.

Dzwon misyjny Misjonał

To trzeci co do wielkości dzwon mariacki, również o ciekawej i zagadkowej historii. Ma 136 cm średnicy i waży około 1800 kilogramów. Ton uderzeniowy dzwonu to f1. Odlał go około roku 1387 ten sam mistrz Jan, który odlał też potem dzwon królewski. Tym razem jednak informacje o ludwisarzu znajdujemy w inskrypcji na kloszu. Nie ma natomiast żadnych wskazówek mogących ułatwić rozpoznanie fundatora. Nie wymienia się go w inskrypcji, a na dzwonie nie ma plakiet, które mogłyby mieścić herby rycerskie, miejskie czy państwowe. Fundatorem musiała być zatem osoba skromna i pobożna, ale też bardzo hojna, bo dzwony były wtedy niezwykle kosztowne. Osoba ta nie dbała o sławę, fundując przedmiot liturgiczny głoszący chwałę Bożą. W roku 1387 kolejne ważne wydarzenie rozpalało emocje krakowian, głównie dworu królewskiego na Wawelu. Oto dokonywał się chrzest Litwy, ostatniego pogańskiego kraju ówczesnej Europy. Pierwsza ojczyzna króla Polski kończyła z pogaństwem, zgodnie z wcześniejszą deklaracją Jagiełły. A był to warunek poślubienia Jadwigi, polskiej królowej i otrzymania królewskiej korony. Pobożna Jadwiga z kolei zgodziła się na ten związek, mając świadomość, jak wielką rzeszę wyznawców zdobędzie dla Chrystusa, gdy ochrzci się Litwa. I stało się. To było dzieło jej życia. Niezwłocznie po ślubie królewska para odbyła pielgrzymkę do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Czas więc wysnuć śmiałą hipotezę, że fundatorką tego dzwonu mogła być królowa Jadwiga. Jeżeli tak było, to patronem dzwonu mógł być św. Wojciech. Ten pierwszy polski święty, główny patron naszego narodu, zginął śmiercią męczeńską, prowadząc w X wieku działalność misyjną w Prusach. Zatem św. Wojciech byłby najlepszym kandydatem na patrona dzwonu, który miałby być wotum od królowej za chrystianizację Litwy. Pamiętajmy, że młoda królowa oprócz pobożności i mądrości wyróżniała się niezwykłą hojnością. Szczególną opieką otaczała katedrę na Wawelu, kościół Mariacki i liczne klasztory. Znane są jej cenne darowizny dla tych świątyń i bezgraniczna pomoc ubogim. Królewska para sprawiała też rzeczy tak wielkie jak katedra w Wilnie (rok 1387), klasztor i kościół karmelitów na Piasku (rok 1395), a sama Jadwiga zapisała dla Studium Generale ogromny kapitał (rok 1399). Nie dziwi zatem, że ewentualnej fundacji dzwonu nawet nie odnotowano i szybko poszła w zapomnienie. Możliwe, że to zbyt śmiała hipoteza, ale dość prawdopodobna. W czasie bieżących napraw i konserwacji tego dzwonu mechanicy mówią czasem o nim „dzwon Jadwigi”. Ale to już inna historia.

Dzwon był w przeszłości bardzo często używany, o czym świadczy znaczne zużycie klosza w miejscach, gdzie uderza serce. Jest lżejszy niż dzwony opisane wcześniej. Z całym oprzyrządowaniem waży 2200 kilogramów, a do jego rozkołysania wystarczyło czterech ludzi. Dzwonił zatem codziennie na Anioł Pański oraz zwoływał wiernych na msze w dni powszednie. Miał Misjonał jeszcze jedną ważną funkcję. Jego głos towarzyszył prowadzonym na egzekucję skazańcom. Kat ścinał im głowy na specjalnym rusztowaniu ustawionym przed kościołem Mariackim. Przedtem mogli się wyspowiadać i spędzić noc w kaplicy św. Antoniego, dawniej zwanej kaplicą Złoczyńców (captivorum). Stalowe kraty oddzielają kaplicę od reszty kościoła. Możliwe, że gdy ścinano kogoś znaczniejszego, Misjonała zastępował dzwon królewski. Bez względu jednak na to, który dzwon dzwonił na egzekucję, dzwonników wynagradzało miasto.

Kaplica Złoczyńców (św. Antoniego)

Dekoracje na dzwonie są znacznie skromniejsze niż na obu uprzednio opisanych. Na szyi dzwonu umieszczono jednorzędową łacińską inskrypcję pisaną majuskułą, ujętą podwójnym wałkiem. Całkowita wysokość tej dekoracji wynosi ok. 6,2 cm. Litery są identyczne jak na dzwonie królewskim. Mistrz dysponował tymi samymi gotowymi szablonami. Oto treść napisu:

•O REX•GLORIE•VENI•CVM•PACE•IOHANNS •VON• DEM•
NEVENDORF

Tłumaczenie:

O Królu Chwały, przybądź w pokoju. Jan z
Nowej Wsi (Spiskiej)

A więc pobożne wezwanie do Chrystusa, Króla Chwały. To w średniowieczu najpopularniejszy napis umieszczany na dzwonach. Ale dla królowej Jadwigi, późniejszej świętej, to też ważna życiowa dewiza. Wszak całe godziny królowa spędzała na kolanach, modląc się przed cudownym czarnym krucyfiksem w katedrze na Wawelu. Jeżeli to ona przyczyniła się do powstania tego dzwonu, to z pewnością wybrała też tą znaną modlitwę o pokój. Między poszczególnymi wyrazami napisu umieszczono rozdzielniki w postaci kwiatowych rozetek lub krzyżyki równoramienne. Podobnie jak w dzwonie królewskim środkową część klosza zdobi pas roślinnego ornamentu ujęty potrójnymi wałkami. Dekoracja ma około 5,8 cm szerokości. Dodatkowe wałki umieszczono też na czapie i wieńcu. Na całym kloszu jest ich w sumie aż 18. Korona dzwonu ma kształt prawie identyczny jak w dzwonie królewskim. Nie wykonano na niej natomiast żadnych dekoracji.

Klosz dzwonu nie posiada uszkodzeń. Wykazuje tylko normalne zużycie w miejscach uderzeń kuli serca. Może zatem nadal w pełni uczestniczyć w liturgii kościoła, tym bardziej że był przed laty obrócony o 90° względem jarzma, aby kula serca mogła uderzać w nowe, niezużyte miejsca. W 2005 roku serce dzwonu wymieniono na nowe. Dzwon ten miał kiedyś nietypowe jarzmo. Nie wiadomo kiedy je zamontowano i z jakich przyczyn. Przypuszczalnie w XX wieku w czasie jakiegoś remontu. Było niezwykle wysokie w części środkowej. Pełniło zatem funkcję intensywnej przeciwwagi. Po bokach jarzma doczepiono dwie pary pionowych, lekko podgiętych belek, do których u dołu dołączono poziome belki huśtawki. Do jej końców mocowano kiedyś liny dla dzwonników. Jednak takie zawieszenie nie sprawdzało się. Dzwon dzwonił nierówno, gubił uderzenia. Jarzmo wymieniono więc w roku 2017 na nowe.

Jarzmo z wysoką przeciwwagą i nisko opuszczonymi belkami huśtawki (fot. z 2010 roku)

Dzwon dzwoni codziennie na Anioł Pański o godzinie 12:04, wspólnie z dzwonem Mieszczańskim (Małym). To zaproszenie do cichej modlitwy do Matki Boskiej, patronki kościoła Mariackiego.

Dzwon Mieszczański (Mały)

To najstarszy dzwon kościoła Mariackiego i jeden z najstarszych zachowanych dzwonów w Polsce. Ma 108 cm średnicy i waży około 950 kilogramów. Jego ton uderzeniowy to a1. Odlał go około roku 1320 nieznany ludwisarz. Na dzwonie nie ma o nim żadnej wzmianki. Brakuje też informacji, które pozwoliłyby ustalić fundatora i rozpoznać imię dzwonu. Inskrypcja na kloszu jest krótkim pobożnym tekstem, a reliefy w ogóle nie występują. To ostatnie akurat nie dziwi, bo plakiety czy medaliony na tak wiekowym dzwonie byłyby ewenementem. Jednak pewne wskazówki o okolicznościach jego powstania mogą wynikać z uwarunkowań historycznych tego okresu. Rok 1320 był bowiem rokiem szczególnym dla kościoła Mariackiego i Wawelu, Krakowa i Polski. Oto z początkiem tego roku do Krakowa wrócił Władysław Łokietek. Na Wawelu 20 stycznia nastąpiła jego uroczysta koronacja na króla Polski. Po raz pierwszy koronacja odbyła się w Krakowie i po raz pierwszy w ceremonii tej użyto miecza, zwanego Szczerbcem. Stał się on od tej pory mieczem koronacyjnym królów polskich. Kraków umocnił się jako stolica kraju. Rozpoczęło się scalanie i odbudowa królestwa po rozbiciu dzielnicowym. Zakończyły się też główne prace przy wznoszeniu nowych murów kościoła Mariackiego w stylu gotyckim. To wielka zasługa mieszkańców miasta, którzy tak hojnie przekazywali ofiary na jego budowę. Kościół stał się wizytówką Krakowa, dumą mieszczan. Właśnie w 1320 roku nastąpiła jego konsekracja. Ten szczególny rok zaznaczył się jeszcze innym wydarzeniem. Oto po raz pierwszy w historii odbyły się w Krakowie uroczystości Bożego Ciała. Czyż nie były to wystarczające powody, aby dla głównej świątyni miasta ufundować dzwon? Parafialny kościół Mariacki był dla mieszczan świątynią najważniejszą, to tak jak dla króla i jego dworu katedra na Wawelu. Dzwon ten mógł być zatem zespołową fundacją mieszczańską. To wielce prawdopodobne, chociaż nie zachowały się do naszych czasów żadne pisane dowody. Czy do fundatorów dzwonu mógł dołączyć sam król Łokietek? Raczej nie. Urządzał się na Wawelu i głowę miał zajętą innymi sprawami. Chociaż całkiem wykluczyć tego nie można. Można by przypuszczać, że dzwon ten jako najmniejszy dzwonił najczęściej. Waży z oprzyrządowaniem 1200 kilogramów. Do jego rozkołysania wystarczyło tylko dwóch ludzi. Ale zużycie klosza w miejscach uderzeń serca jest minimalne, co wskazuje, że dzwon dzwonił jednak bardzo rzadko. Możliwe, że gdy pojawiły się po nim trzy kolejne dzwony, to przejęły one większość liturgicznych funkcji, a dzwon mniejszy jako seniora oszczędzano. Ponadto przez kilkaset lat był wyłączony z eksploatacji ze względu na pęknięcie klosza. Szczegóły ratowania w roku 1909 tego cennego zabytku podano już przy opisie dzwonu rycerskiego. Trzeba tu tylko dodać, że pęknięcie dzwonu Małego miało boczne odgałęzienie, co dodatkowo komplikowało naprawę. Mistrz Chambon uporał się jednak i z tym problemem bez zarzutu. Dzwon sprawdził się potem w ponad 100-letniej eksploatacji, a ślady po naprawie są ledwo widoczne. W rachunkach miejskich był nazywany „dzwonem starożytnym” (campana antiqua). Oczywiście z biegiem lat jego prawdziwe imię, które otrzymał na chrzcie od fundatorów, zatarło się w pamięci krakowian, ale jak już wiemy, to normalne zjawisko. Ten wyjątkowy dzwon jest również efektownie ozdobiony. Dookoła szyi biegnie łaciński napis zapisany piękną majuskułą. Romańskie litery mają urozmaicone, zaokrąglone kształty. Są bogato ozdobione, ich wnętrza wypełniają ornamenty roślinne i geometryczne. To najpiękniejsze średniowieczne pismo, tzw. uncjała, spotykana na bardzo starych dzwonach. Litery na dzwonie Małym mają 4,5 cm wysokości. Jeżeli przyjrzymy się im dokładnie, to zobaczymy, że w niektórych siedzą przyczajone smoki. Jakby szykowały się do skoku. To piękny krakowski akcent. Brawa dla ludwisarza, który pozyskał do współpracy tak dobrego artystę. Trzeba tu przy okazji wyjaśnić, że większość ludwisarzy, mistrzów biegłych w swoim fachu, była analfabetami. Teksty inskrypcji na dzwony układali księża.

Szablony do liter, plakiet i ornamentów przygotowywali artyści plastycy. Takie gotowe szablony mogły być potem wykorzystywane przez dziesiątki lat i często przejmowali je spadkobiercy. Litery o identycznym kształcie jak na Małym dzwonie mają dwa starsze, bo trzynastowieczne dzwony w klasztorze w Staniątkach i w katedrze na Wawelu. Prawdopodobnie wszystkie trzy pochodzą z tej samej ludwisarni. Wróćmy do naszego dzwonu. Jednorzędowa inskrypcja ujęta jest z góry i z dołu w podwójne wałki, a jej całkowita wysokość to około 6,8 cm. Oto jej treść:

•O REX•GLORIE•VENI•CVM•PACE•AMEN

Tłumaczenie:

O Królu Chwały, przybądź w pokoju. Amen

To pobożne wezwanie do Chrystusa było, jak już wspomniano, titulusem najczęściej umieszczanym na średniowiecznych dzwonach całej średniowiecznej Europy. Proste, a jakże wymowne i aktualne wezwanie do Boga w czasach nieprzerwanych rozbojów i wojen. Nic zatem dziwnego, że spotykamy go również na trzech pozostałych dzwonach mariackich, chociaż odlane zostały znacznie później. Dookoła środkowej części płaszcza biegnie efektowny ornament ujęty podwójnymi wałkami. Bardzo ciekawie go skomponowano. Cienkie łodyżki mają postać okręgów, wewnątrz których widzimy symetrycznie ułożone listki czy też płatki. Dekoracja ma około 6,5 cm szerokości. Jak we wszystkich dzwonach płaszcz i wieniec przedzielone są wydatnym wałkiem. W sumie na dzwonie jest 8 wałków. Korona ma głębokie mocno zarysowane dekoracyjne rowki, biegnące wzdłuż wszystkich sześciu ramion.

Dzwon znajduje się w dobrym stanie, nie ma widocznych uszkodzeń, chociaż, jak już wiemy, w roku 1909 był naprawiany po pęknięciu. Niestety, nie da się odgadnąć, jakie imię dzwon mógł otrzymać w czasie konsekracji. Brak ku temu wskazówek na kloszu czy też w zachowanych dokumentach. Nie nadano mu również żadnego przydomku, który by przetrwał do naszych czasów. Obecnie w czasie remontów i przeglądów mechanicy mówią na niego Stary lub Mały, chociaż wcale taki mały nie jest. Dzwon dzwoni codziennie o godzinie 12:04 na Anioł Pański, w duecie z dzwonem misyjnym. Tradycja południowych dzwonień trwa w Europie nieprzerwanie od połowy XV wieku. Początkowo jako wezwanie do modlitwy w intencji aktualnych potrzeb, z czasem przekształciła się w modlitewne rozpamiętywanie macierzyństwa Marii i wcielenia Jezusa. Jak więc widać, wszystkie opisane dzwony mariackie mają przypisane pobożne intencje, które z ich głosem płyną w przestrzeń nad starym Krakowem.

Trzeba w tym miejscu zwrócić uwagę na problem nazewnictwa dzwonów, który należałoby rozwiązać w aspekcie chrześcijańskiej liturgii – dzwony są jej istotnym elementem. Ich imiona, nazwy czy przydomki nie są więc sprawą obojętną. Problem ten wymaga zdaniem autora odrębnych, wnikliwych badań i opracowań.

Źródło: Andrzej Bochniak, Dzwony Kościoła Mariackiego w Krakowie. Narzędzia komunikacji wiary. Opowieść historyczna z informacjami technicznymi i opisem liturgii dzwonów