Krzysztof L. Górski, Królowa Apostołów, 10, październik 1995

Po górach, dolinach rozlega się dzwon, Anielskie witanie ludziom głosi on: Ave, ave, ave Maryja…

Dzwon oznajmiał nie tylko Anioł Pański i chwalebne lub groźne chwile w życiu ludzkiej wspólnoty, Instrument ten – bo nim jest w istocie – Chińczykom znany był podobno już 2 tysiące lat przed narodzeniem Chrystusa. Znała go i starożytność klasyczna: kapłani rzymskiej Prozerpiny używali go do zwoływania swoich czcicieli, a cesarz August kazał przystroić dzwoneczkami ścianę chramu Jowisza na Kapitolu.

Choć od zamierzchłych czasów dzwon służył do celów sygnalizacyjno-ceremonialnych, znamię sacrum nadał mu dopiero świat chrześcijański, który zaczął korzystać z niego w VI stuleciu. To w ówczesnym żywocie św. Kolumbana czytamy, iż na dźwięk dzwonu udawał się o północy do kościoła wraz z innymi zakonnikami. Jako pierwsze zastosowały dzwony właśnie klasztory, zastępując nimi używane wcześniej kołatki i grzechotki. Do użytku kościelnego oficjalnie wprowadził go papież Sabiniusz (604-06), a łacińska jego nazwa (campana) wzięła się od włoskiej Kampanii.

Po co dzwony?

Dawniej ich dźwięk wyznaczał też czas, zwiastując radość bądź zagrożenie, od średniowiecza regulował życiem ludzi. Dziś, w dobie rozwiniętych środków przekazu, doskonałej sygnalizacji i naręcznego zegarka, zdawać się może, iż ten wynalazek dawnych czasów należy do przeszłości i że brak dlań już miejsca w naszej codzienności. Nic bardziej błędnego: kto tak myśli, najwidoczniej nie rozumie właściwej jego funkcji i znaczenia – zwłaszcza w życiu religijnym.

Dzwon bowiem – jak wyjaśniał to kiedyś pięknie ks. Jan Niedzielski – oznajmia wiernym uroczystości chrześcijańskie, zwraca uwagę na chwilę spełnienia tajemnic świętych, zwołuje na nabożeństwa; radosnym dźwiękiem oznajmia chwilę chrztu nowo narodzonego dziecięcia, to znów smutnym tonem towarzyszy zmarłemu; jego poważne i przenikające tony rzewne budzą w duszach naszych uczucia i stosownie do uroczystości roku kościelnego lub też w różnych okolicznościach życia chrześcijańskiego to łzy nam z oczu wyciska, już to do wdzięczności ku Bogu albo do modlitwy pobudza, lub wreszcie rzeczy ostateczne na pamięć przywodzi. Znany jeszcze naszym dziadkom łaciński dwuwiersz ujmował to tak: Laude Deum vero, plebem voco, congrego clerum, / Defunctos ploro pestem fugo, festa decoro (Chwalę Boga żywego, zwołuję lud, gromadzę duchowieństwo, opłakuję zmarłych odpędzam zarazę, uświetniam uroczystości).

Poza swą główną rolą liturgiczno-ceremonialną (stąd wyrażenie od wielkiego dzwonu!), dzwon spełniał też ważną funkcję psychologiczno-społeczną, bo używano go i do celów pozareligijnych. Dzwoniono nie tylko na rozpoczęcie postu czy na chwałę zwycięstwa, ale i podczas epidemii, powodzi, pożaru, napadu i burzy. I zapewne jego uświęcona rola liturgiczna wpłynęła na to, iż w wyobrażeniach ludowych przypisywano mu moc odpędzania wszelkiego zła z nawałnicami włącznie.

Znamię symbolu

Naznaczony sacrum dzwon zawsze spełniał rolę jednoczącą dla tożsamości danej wspólnoty. O jego szczególnym znaczeniu w życiu miejscowej społeczności świadczy fakt, iż łatwo padał ofiarą jej nieprzyjaciół – nie tylko jako źródło cennego metalu.

Jest charakterystyczne, że ateizm niszczył przywiązanie ludzi do wiary oraz ich więź społeczną m.in. poprzez zaciekłe grabienie i unicestwianie dzwonów. Toteż zarówno na ogromnych obszarach Rosji sowieckiej, jak i w maleńkiej Albanii, gdzie ludzie nieraz z narażeniem życia bronili przed „władzą” swoich dzwonów, przemyślnie ukrywali i przechowywali pieczołowicie, by znów je wydobyć po latach.

Nic dziwnego, że niektórzy autorzy rozpatrujący symbolikę dzwonu widzieli w nim symbol życia. Inni pisarze kościelni upatrywali w nim odbicie kaznodziei, porównując różne części instrumentu z wargami (rozchylone krawędzie) lub z językiem (serce) głoszącego wiarę Bożą. „Człowieczeństwa” dodaje dzwonom i to, że mają one swoje imiona – są bowiem chrzczone niczym ludzie, czyli poświęcane wraz z ceremonialnym namaszczeniem świętym krzyżmem. Praktykę tę zapoczątkował w 968 r. papież Jan XIII, nadając swe imię dzwonowi w bazylice laterańskiej. Zazwyczaj dzwony noszą imiona świętych (Zygmunt, Florian, Adalbertus, Maria Gratiosa) lub miana symboliczne (Hosanna, Tuba Dei). Katedra płocka otrzymała w trym roku trzy nowe dzwony o imionach: św. Jakub, św. Stanisław Kostka i bł. Faustyna.

Kościół bez dzwonu to jak rola bez plonu – mówiło popularne porzekadło. Ale ich liczba w świątyni też nie jest obojętna: tradycja przewiduje, że katedra winna mieć przynajmniej 5 dzwonów, kolegiata – 3 i 2-3 kościół parafialny. Zgodnie też z prawem zwyczajowym do celów sakralnych należy używać dzwonów odlanych z brązu (spiżu), Nie trzeba również chyba szerzej udowadniać, że szerokie ich zastosowanie wywarło wpływ na rozwój europejskiej architektury w konstrukcji wież, portyków i dzwonnic, które np. we Włoszech stawiane osobno przy świątyni zyskały odrębną nazwę kampanili.

Wielkie i nieduże

Dzwon to w istocie nic innego jak wygięta płyta o tulipanowym kształcie, odlana ze stopu brązowego, niekiedy z dodatkiem innych metali. Ma dolną krawędź i rozszerzony wieniec, wyżej płaszcz i krawędź górną, u szczytu obły hełm i koronę do zawieszenia, w środku zaś serce, którego uderzenia o wieniec są źródłem dźwięku. Na płaszczu zwykle umieszcza się stosowne zdobienia i napisy. Są to postacie świętych, wyobrażenia maryjne lub pasyjne, pobożne sentencje i wersy modlitw, nazwiska fundatorów i twórców, a także daty i miejsca odlania.

Rozmiary i ciężar bywają różnorodne: od niewielkich dzwonów do sygnaturek, aż po wielotonowe olbrzymy. Palmę pierwszeństwa w świecie nadal trzyma około 200-tonowy rosyjski Car Kołokoł o blisko 6-metrowej wysokości. Do największych w Europie należą dzwony z katedry w Kolonii (25 ton), w Ołomuńcu i Wiedniu (20 ton). Nasz blisko 8-tonowy Zygmunt z wawelskiej katedry należy więc do „mniejszych olbrzymów”.

Wojenne zniszczenia i grabieże sprawiły, że nie zachowały się najstarsze polskie dzwony ze średniowiecza. Kiedyś zaliczano do nich dzwon z kolegiaty w Czersku (zapewne XII-wieczny) oraz z lwowskiej cerkwi św. Jura (pocz. XIII w.). Ocalałe do dziś pochodzą „tylko” z końca XIC stulecia: dzwon Nowak z krakowskiej katedry i drugi z fary w Bieczu koło Gorlic.

Szlachetne rzemiosło

Stare porzekadło mówiło, że dzwon z dźwięku, osła z uszu, głupiego z mowy poznać można. Jakość tefo dźwięku zależy od użytego materiału, wagi, wymiarów i kształtu, a także od formy i konstrukcji samego serca. Każdy dzwon ma swoją określoną tonację, a powiedzenie zdrowy jak dzwon wymownie charakteryzuje szlachetność brzmienia tego instrumentu, wytwarzanego przez szlachetne rzemiosło graniczące ze sztuką.

W zespole wielu dzwonów starannie dobiera się wysokość brzmienia ich tonów, by tworzyły pewien motyw melodyczny. W ogóle zaś określenie z góry dźwięku, strojenie i zharmonizowanie pojedynczego dzwonu stanowi niesłychaną sztukę przekazywaną zwykle z pokolenia na pokolenie. Najczęściej więc umiejętność ta pozostaje w jednej rodzinie kontynuującej czasem wielusetletnią tradycję. W Europie środkowej znana jest ponad 360-letnia ludwisarnia Pernerów w bawarskiej Pasawie. U nas do najbardziej chyba znanych należy przemyska odlewnia rodziny Felczyńskich o tradycji sięgającej 1808 roku.

Odlewnictwem zajmowali się początkowo benedyktyni i to ich zakonnik Teofil napisał pierwszy podręcznik ludwisarstwa. Od XIII stulecia umiejętność ta coraz bardziej przechodziła w ręce świeckich. Tego, iż rzemiosło to niestety zanika nawet w najszacowniejszych miejscach, dowodzi zamknięcie dwa lata temu zasłużonej dla Kościoła podwatykańskiej ludwisarni rodziny Lucentich istniejącej od 1550 roku. Być może jednak zmierzch tej sztuki w zeświedczonym i zautomatyzowanym świecie nadejdzie nieprędko, bo np. we Włoszech powraca moda na „dzwon w każdej parafii” zamiast nagłaśniających urządzeń radiofonicznych. Nowe dzwony osiągają cenę do 27 dolarów za kilogram, handluje się jednak i używanymi, wycofanymi już z kościołów.

Na potrzeb Watykanu (choć nie tylko) wytwarza je nadal inna papieska ludwisarnia rodziny Martinelli. Z niej to pochodzi 50-kilogramowy dzwon, który w tym miesiącu zabierze ze sobą Ojciec Święty na 50-lecie Narodów Zjednoczonych, a który ozdobi siedzibę ONZ w Nowym Jorku. W ten sposób Papież choć pośrednio przypomni symbolikę dzwonu współczesnym technokratom. Tym bardziej iż dzwon jego – oprócz imienia fundatora – nosi też wymowny cytat biblijny: Naród przeciwko narodowi nie podniesie miecza. nie będą się więcej zaprawiać do wojny (Iz 2,4).