Iwo Birkenmajer, magazyn historyczny „Mówią Wieki”, 5/1984
W czwartek, dnia 16 września 1683 roku, podczas nabożeństwa w kościele katedralnym na Wawelu, w którym uczestniczyła królowa Maria Kazimiera, zjawił się poseł królewski z wieścią o zwycięstwie Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem. Zaraz też rozdzwonił się się wielki dzwon „Zygmunt”, a po nim inne dzwony w kilkudziesięciu kościołach, głosząc radosną nowinę mieszkańcom Krakowa i okolic miasta.
Król Jan III Sobieski wyruszył z Krakowa w niedzielę, dnia 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia Marii Panny. Odtąd codziennie przed wschodem słońca, po odegraniu hejnału, rozlegał się głos dzwonów ze wszystkich wież krakowskich kościołów. Na zalecenie biskupa krakowskiego Jana Małachowskiego najpierw „Zygmunt”, a następnie pozostałe dzwony miasta, wzywały o północy wiernych do modlitwy pro regia prosperitate i w intencji Ojczyzny. Bił również „Zygmunt” w czasie pamiętnej dla krakowian procesji błagalnej, udającej się z Wawelu do kościoła Mariackiego w dniu 12 września, kiedy u stóp Kahlenbergu ważyły się losy chrześcijańskiej Europy. W Krakowie o tym nie wiedziano. Procesję zarządził wcześniej biskup krakowski „dla uproszenia łaski i pomocy Bożej dla Jego Królewskiej Mości i wojsk polskich walczących przeciw Turkom, Wiedeń oblegającym”, nakazując, „aby we wszystkich kościołach diecezji i miasta Krakowa odprawiało się czterdziestogodzinne nabożeństwo (…), które ma być zakończone w niedzielę dnia 12 września uroczystą procesyą (…) z kościoła katedralnego do kościoła archipresbiteryalnego Panny Maryi”, jak podaje zapis w aktach kapituły krakowskiej. Dopiero w cztery dni później „Zygmunt” obwieścił wieść o zwycięstwie.
Ten największy, polski dzwon, przemawiając tonem głębokim i potężnym, towarzyszył wszystkim ważnym uroczystościom i świętom kościelnym, a także wielkim wydarzeniom w naszych dziejach.
Po raz pierwszy uderzono weń 13 lipca 1521 roku, a więc z górą 460 lat temu, jednakże na dzwonnicy katedry wawelskiej zawieszony został cztery dni wcześniej- 9 lipca. Jego początki sięgają czerwca 1520 roku, kiedy to król Zygmunt I Stary zlecił przełożonemu nad artylerią królewską, ludwisarzowi rodem z Norymbergi Hansowi Behamowi, wykonanie wielkiego dzwonu, który miał stać się jednym z dzieł upamiętniających panowanie monarchy. Przypomnijmy, że z inicjatywy Zygmunta Starego powstała w Katedrze Kaplica Zygmuntowska i przebudowano oraz rozbudowano zamek królewski na Wawelu, nadając mu postać renesansową.
Najpewniej w drugiej połowie 1520 roku Hans Beham przystąpił do pracy. Dzwon został odlany w warsztacie usytuowanym między murami Krakowa, blisko kanału miejskiego (fosy), jak podają źródła versus Biskupie, czyli naprzeciwko przedmieścia zwanego Biskupie, a więc w okolicach dziś już nie istniejącej bramy Sławkowskiej.
Rozmiary dzwonu są imponujące. Waga jego wynosi około 11 ton, średnica dolna 2,60 m, wysokość wraz z tzw. koroną (czyli uchwytami do zawieszania dzwonu) 2,48 m. Kielich, bez korony, ma 2,07 m.
Zarówno proporcje jak i kształt dzwonu zbliżone są do idealnych założeń; dolna średnica jest nieco większa od wysokości dzwonu (wraz z koroną), co jest typowe dla dzwonów renesansowych, wcześniejsze bowiem posiadały kształt bardziej wydłużony.
Na zewnętrznej powierzchni dzwonu umieszczono łaciński napis ułożony przez wybitnego poetę, polsko-łacińskiego późniejszego prymasa Polski Andrzeja Krzyckiego, podówczas sekretarza królewskiego. Napis ten brzmi: DEO OPTI MAX AC VIRGINI DEIPARAE SANCTISQUE PATRONIS SUIS DIVUS SIGISMUNDUS POLONIAE REX / CAMPANAM HANC DIGNAM ANIMI OPERUMQUE AC GESTORUM SUORUM MAGNITUDINE FIERI FECIT ANNO SALUTIS („Bogu Najlepszemu, Najwyższemu i Dziewicy Bogarodzicy i Świętym Patronom swoim, znakomity Zygmunt, król Polski dzwon ten godny wielkości umysłu, dzieł i czynów swoich kazał sporządzić Roku Zbawienia Pańskiego”).
Pod napisem okalającym szyję dzwonu, czyli jego górną część, umieszczona jest data wykonania: MDXX – 1520, poniżej płaskorzeźba przedstawiająca św. Zygmunta, zaś po przeciwległej stronie św. Stanisława, patrona Polski. Postacie świętych umieszczono w renesansowych niszach, bo bokach których znajdują się tarcze z Orłem i Pogonią. Styl figury św. Stanisława wykazuje związek z gotykiem i odbiega od form włoskiego renesansu. Również i druga postać ma jakby charakter północny, różniąc się zasadniczo od wzorów italskich. Pod płaskorzeźbami położone są podpisy mistrza, z jednej strony po łacinie, zaś pod reliefem św. Zygmunta po niemiecku. Przy sygnaturze Behama umieszczony jest też jego gmerk.
Norymberski ludwisarz musiał czekać z oddaniem katedrze krakowskiej swego arcydzieła, z uwagi na nieobecność króla Zygmunta, przebywającego w tym czasie na Pomorzu, gdzie toczyła się wojna z Krzyżakami. Król powrócił do Krakowa w maju 1521 roku i dopiero 28 czerwca tegoż roku rozpoczęto transport dzwonu na Wawel.
Najpierw przez ulicę Sławkowską, później przez Rynek i Grodzką wieziono „Zygmunta” na dwóch potężnych, drewnianych walcach, toczących się po kolejno podkładanych kłodach, spełniających rolę szyn. Uczestniczyła w transporcie wielka gromada chłopów, przesuwających walce i kłody, a wzdłuż całej trasy zebrały się tłumy mieszkańców.
U stóp wieży dzwonnej katedry zbudowano rusztowanie i 9 lipca, w obecności króla, królowej, dworu i niezliczonych tłumów zaczęto windować dzwon w górę. Nastrój uroczystości był podniosły i radosny, być może właśnie taki, jaki odczuwamy patrząc na matejkowski obraz.
Stanisław Wyspiański takie oto słowa wkłada w usta Stańczyka, w „Weselu”:
Siedziałem u królewskich stóp,
królewski za mną dwór:
synaczek i kilka cór,
Włoszka, a wielki chór
kleru zawodził hymny: –
a dzwon wschodził.
Patrzali wszyscy w górę
a dzwon wschodził,
zawisnął u szczytów…
Dzwon został zawieszony w ciągu jednej godziny, przy pomocy wielu powrozów, systemu wielokrążków i przeciwwagi, którą była skrzynia wypełniona kamieniami. Zdumiewa nas poziom i pomysłowość techniki tamtych czasów jak i tempo wykonania operacji. A chodziło przecież o wydźwignięcie 11 ton na wysokość kilkudziesięciu metrów.
Pod datą 9 lipca 1521 roku, Marcin Biem, najwybitniejszy astronom polski XVI wieku zanotował w swoich zapiskach, że w tym właśnie dniu wielki dzwon został wciągnięty na szczyt wieży.
Dzwonnica nazwana od dzwonu Zygmuntowską, należała aż do początków XV wieku do systemu fortyfikacji Wawelu, potem przeszła na własność katedry. Pierwotnie posiadała jedno piętro i dopiero w 1521 roku dobudowano jej drugie piętro z wielkim oknem i wiązaniem z drzewa dębowego pod dzwony, zwieńczono zaś baniastym nakryciem z ołowiu, z czterema wieżyczkami na rogach. Jeszcze w XVI wieku mury dzwonnicy zaczęły pękać, być może pod wpływem kołysania wielkiego dzwonu i trzeba było wieżę umocnić dodatkowym murem a później spiąć ankrami, czyli kotwami. Obecnie wiszą w niej, oprócz „Zygmunta”, jeszcze cztery inne dzwony.
Marcin Biem pod datą 13 lipca 1521 roku napisał, iż Hic inceperat pulsari ad novam campanam („W tym momencie zaczęto bić w nowy dzwon).
…i z wyżyn się rozdzwonił:
głos leciał, polatał,
kołysał się górnie,
wysoko, podchmurnie,
a tłum się wielki pokłonił.
Pojrzałem na króla
a król się zapłonił…
Dzwon dzwonił.
-mówi w „Weselu” Stańczyk, postać historyczna i ponadczasowa zarazem w naszych dziejach. Wielką siłę wyrazu ma zestawienie tych dwóch symboli, bowiem „Zygmunt” niewątpliwie urósł do rangi symbolu narodowego.
Już Mikołaj Rej w „Zwierzyńcu” mówi:
Dzwońże, miły Zygmuncie, tymi trzema głosy,
A niech twój ogromny głos bije ludziom w nosy,
Abyście się pobudzili i ku Pańskiej chwale
I w Rzeczypospolitej zawżdy trwali stale.
Uderzano w „Zygmunta” podczas pogrzebów królów i wybitnych ludzi, przemówił również w czasie pogrzebu Wyspiańskiego. Dzwonił z okazji wstępowania na tron nowego monarchy, po zwycięstwie pod Wiedniem, w dni odzyskania niepodległości i w czasie wszystkich doniosłych chwil naszej historii. Bije się też w „Zygmunta: w dni wielkich świąt i uroczystości kościelnych.
Jest „Zygmunt” drogą pamiątką narodową, ożywia nasze emocje i uczucia patriotyczne i nie sposób oceniać go w kategoriach racjonalnych, choć jest jednocześnie arcydziełem sztuki ludwisarskiej.
Niechże więc dalej nam gra ten dzwon, o którym Andrzej Krzycki napisał: „Jeśli ci się wędrowcze, zdam zbyt wielkim dzwonem, to czyż małością grzeszy coś z Zygmunta dzieł?”
Nowe komentarze