Tradycja dzwonienia „za konających” ukształtowała się w Europie pod koniec średniowiecza, w XV wieku. Przeważnie niewielkim dzwonkiem dzwoniono, oznajmiając śmierć chrześcijanina, a zarazem jego nowe narodziny – dla nieba. Te małe dzwonki zawieszone na ścianach kościołów były łatwo dostępne, aby w razie potrzeby ktoś z rodziny odchodzącego mógł o tym powiadomić lokalną społeczność. W połowie XX wieku ta pięciowiekowa tradycja zaczęła jednak zanikać, a dzwonki popadły w ruinę lub zaginęły. Dzisiaj niewiele już ich zostało. W Krakowie są trzy, ale tylko jeden sprawny. Kościół Mariacki, świątynia mieszczan, zawsze miał taki dzwonek zawieszony na murze niższej wieży od strony rynku. Ostatni z nich zachował się do naszych czasów. Został odlany w 1736 roku przez wrocławskiego ludwisarza Kacpra Koerbera, a ufundował go krakowski ławnik Krystian Jeingling. Dzwonek ma 22 cm średnicy i waży 7,5 kilograma. Jego ton uderzeniowy to ais3. Jest zawieszony 14 metrów nad płytą rynku. Osłania go przed opadami specjalny daszek. Z dokumentacji przechowywanej w archiwum bazyliki Mariackiej (H. Bilska-Bobicka, R. Bobicki) wynika, że na dzwonku znajduje się inskrypcja. Została napisana w dwóch językach, co ciekawi. Część pierwsza po niemiecku informuje o ludwisarzu, który dzwonek odlał. Część druga po łacinie dotyczy fundatora dzwonka i zawiera jego pobożne przesłanie. Oto treść napisu:
Goss mich Gasper Koerber in /B/reslaw A.D. 1736,
Landabile est pro agonizantibus orane, Christianus Jeingling S.C. 1736
Tłumaczenie:
Odlał mnie Gasper Koerber we Wrocławiu R.P. 1736.
Jest godnym pochwały modlić się za konających, Krystian Jeingling Senatus Consultum 1736
Gdy w roku 2015 dzwonek zdjęto w celu konserwacji i naprawy, napisu nie znaleziono. Zniknął. Powinien przecież być na szyi dzwonka pomiędzy wałeczkami, bo to typowe miejsce na inskrypcję, lub też w innym miejscu na kloszu. Ale nie ma go nigdzie. Nasuwają się trzy możliwości zniknięcia napisu. Pierwsza, że nigdy go tam nie było, bo ludwisarz „uprościł” sprawę. To najmniej prawdopodobne. Druga to zatarcie napisu podczas jakiegoś remontu (np. w roku 1929). Fachowcy przyłożyli się tak solidnie do czyszczenia dzwonka, że po prostu napis zeszlifowali. Tekst był długi, literki więc musiały być małe, kilkumilimetrowe i słabo wystające, więc łatwo zniknęły. To mało prawdopodobne, chociaż możliwe tym bardziej, że jakieś zniekształcenie powierzchni widać w tym miejscu, gdzie mogły być napisy. Wreszcie trzecia możliwość dotyczy zamiany dzwonka. To najbardziej prawdopodobne, że po prostu świadomie lub przypadkowo ktoś go kiedyś podmienił. Może też taka zamiana była spowodowana uszkodzeniem? Nie wiadomo.
Klosz tego instrumentu ma więc teraz bardzo skromną dekorację. Dookoła szyi biegną dwa rzędy podwójnych wałeczków. Piąty wałeczek umieszczono na czapie, a szósty oddziela tradycyjnie płaszcz od wieńca. To wszystko. Korona w całości schowana jest w jarzmie. Ma postać płaskownika lekko zwężonego od góry. W czapie zrobiono dwa otwory, przez które przechodzą śruby mocujące dzwonek do jarzma dębowego. Dzwonek nosi tradycyjne imię jednego z patronów dobrej śmierci – świętego Michała Archanioła. Autor pamięta to imię dzwonka wypowiadane przed dziesiątkami lat przez księży i swoich rodziców. Ten budzący grozę najpotężniejszy z archaniołów, którego imię znaczy „któż jest Bóg” (Mi-cha-el), dźwiękiem trąby oznajmi kiedyś koniec świata. Podczas Sądu Ostatecznego będzie ważył nasze dobre i złe uczynki, ale jest też aniołem miłosierdzia Bożego i jako patron dobrej śmierci czuwa przy konających i wskazuje im drogę do Królestwa Bożego.
Świętego Michała Archanioła otacza się szczególnym kultem właśnie w kościele Mariackim. Jemu to poświęcona została kaplica ufundowana w 1443 roku. Raz do roku w dniu trzech Świętych Archaniołów (29 września) stawia się przy ołtarzu Zwiastowania NMP piękną figurkę tego najpotężniejszego archanioła, wydobytą na ten jeden dzień ze skarbca bazyliki. Wspaniały obraz na ołtarzu przedstawia Archanioła Gabriela zwiastującego Maryi. Mamy zatem obydwu Archaniołów obok siebie. Należy jeszcze nadmienić, że mszę św. w tym dniu odprawia ks. Rafał, a więc imiennik trzeciego Archanioła. Czyż nie jest to piękne uczczenie święta tych, których potęgi w służbie Boga żadne słowa nie są w stanie wyrazić? Według Złotej legendy Jakuba de Voragine to właśnie święty Michał Archanioł na polecenie Jezusa przyniósł duszę Maryi, która następnie z duszą i ciałem została wzięta do nieba. Wit Stwosz w centralnej części wielkiego ołtarza przedstawia, jak aniołowie unoszą Jezusa i Maryję do nieba. Wróćmy jednak do techniki. Przez długi czas dzwonek nie dzwonił. Zamilkł kilkadziesiąt lat temu. Zresztą był uszkodzony. W roku 2015 decyzją ks. dr. Rasia został jednak wyremontowany i powrócił do liturgii kościoła zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Obecnie ma elektryczny napęd z silnikiem linowym firmy Rduch i od 21 października 2015 czuwa w gotowości i w razie potrzeby wypełnia swoje posłannictwo. Mimo niewielkich rozmiarów głos ma donośny. Gdy dzwoni, oznajmiając śmierć parafianina i wzywając do modlitwy w jego intencji, słychać go dobrze na całym Starym Rynku. To jedyny czynny w Krakowie dzwonek tego typu. Wielowiekowa tradycja nadal trwa w kościele Mariackim.
Źródło: Andrzej Bochniak, Dzwony Kościoła Mariackiego w Krakowie. Narzędzia komunikacji wiary. Opowieść historyczna z informacjami technicznymi i opisem liturgii dzwonów
Nowe komentarze